poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Koniec świata

Zmęczeni hałasem miasta w południe wyruszyliśmy z Lizby. Ruszyliśmy na zachód celem dotarcia do Cabo Da Roca- najdalej wysuniętego miejsca na zachód naszego kontynentu. Oczywiście z naszym szczęściem pogoda po drodze się zmieniła i jak dotarliśmy na miejsce padało i była taka mgła, że nie było widać nic. Wypaliliśmy po petku z nadzieją, że to odmieni aurę lecz tak się nie stało…znaleźliśmy plażę i camping w okolicy…zostaniemy tu bo niebrzydko tutaj ;) jak pogoda się nie zmieni jedziemy dalej, na południe, a jak tam też nie będzie słońca to…nie wiemy co wtedy. peace J

P.S. Dziś w gorszej jakości bo net nieco niedomaga…



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz